To mój pierwszy blog. No dobrze, drugi.
Ale w pierwszym napisałam tylko jeden post...
Będzie o pichceniu i tworzeniu.
To wszystko jeszcze nieudolne.
Ale może kiedyś dojdę do jakiejś wprawy.
Zaczynamy kwieciście.
góry...
sierpień 2006. Nasza podróż poślubna. Większą część czasu padało. Za to krople tworzyły na pajęczynach i trawach wręcz biżuteryjne wzory.
Róże wdarły sie na tort.
Aż żal było kroić. Marcepanowe arcydzieło.
sierpień 2006.
I na parapecie
Zeszłej wiosny królowała żółć na parapecie. Nasze pierwsze mieszkanie w Gdyni.
Było słonecznie i za oknem i w domu.
A czerwona mini róża była ostrym akcentem.
Lubię kwiaty.
To ulotne piękno.
Piękno, które trwa chwilę, niepielęgnowane - więdnie.
Ale też ma szanse rozkwitnąć ponownie.
Wdarły się również w błękit nieba
W parku na Kamiennej Górze w Gdyni.
Wiosną, gdy jeszcze zieleń nie nabierze swej mocy, róż czyni już cuda.
Kwiaty na wieszaku
Kwiaty, szczególnie róże w stylu angielskim
(których akurat tu nie ma...)
są moim ulubionym motywem w decoupage.
Taki kobiecy, delikatny, romantyczny wzór.
i na podstawki sie wdarły
i na poduszeczkach na igly
(niestety, nie moje dzieło)
Do zrobienia poduszeczek na igły zainspirowała mnie pewna Nutka.
Powstało mi w głowie wiele pomysłów, znalazłam wiele inspiracji.Gorzej z wykonaniem.
Ale wierze, że i to mi się uda!
a na koniec
dopiero co rozkwitły fiołek
na parapecie w naszej sypialni,
a zarazem w pokoiku naszego niespełna trzy miesięcznego synka.
Stoją trzy fiiołki w odcieniach różu.
Żeby "zgrzytało" są w żółtych doniczkach.
Ten rozkwitł najbardziej bujnie.
Ale w pierwszym napisałam tylko jeden post...
Będzie o pichceniu i tworzeniu.
To wszystko jeszcze nieudolne.
Ale może kiedyś dojdę do jakiejś wprawy.
Zaczynamy kwieciście.
góry...
sierpień 2006. Nasza podróż poślubna. Większą część czasu padało. Za to krople tworzyły na pajęczynach i trawach wręcz biżuteryjne wzory.
Róże wdarły sie na tort.
Aż żal było kroić. Marcepanowe arcydzieło.
sierpień 2006.
I na parapecie
Zeszłej wiosny królowała żółć na parapecie. Nasze pierwsze mieszkanie w Gdyni.
Było słonecznie i za oknem i w domu.
A czerwona mini róża była ostrym akcentem.
Lubię kwiaty.
To ulotne piękno.
Piękno, które trwa chwilę, niepielęgnowane - więdnie.
Ale też ma szanse rozkwitnąć ponownie.
Wdarły się również w błękit nieba
W parku na Kamiennej Górze w Gdyni.
Wiosną, gdy jeszcze zieleń nie nabierze swej mocy, róż czyni już cuda.
Kwiaty na wieszaku
Kwiaty, szczególnie róże w stylu angielskim
(których akurat tu nie ma...)
są moim ulubionym motywem w decoupage.
Taki kobiecy, delikatny, romantyczny wzór.
i na podstawki sie wdarły
i na poduszeczkach na igly
(niestety, nie moje dzieło)
Do zrobienia poduszeczek na igły zainspirowała mnie pewna Nutka.
Powstało mi w głowie wiele pomysłów, znalazłam wiele inspiracji.Gorzej z wykonaniem.
Ale wierze, że i to mi się uda!
a na koniec
dopiero co rozkwitły fiołek
na parapecie w naszej sypialni,
a zarazem w pokoiku naszego niespełna trzy miesięcznego synka.
Stoją trzy fiiołki w odcieniach różu.
Żeby "zgrzytało" są w żółtych doniczkach.
Ten rozkwitł najbardziej bujnie.
No comments:
Post a Comment